W obecnych czasach już chyba nikogo nie dziwi popping z amarantusa. Pyszne dmuchane, małe kuleczki najczęściej wykorzystywane na słodko.
Ale szarłat to przede wszystkim niedoceniane pseudozboże, które na szczęście wracam do łask. Te maleństwa kryją w sobie ogrom wartości odżywczych i pod tym względem stoją w czołówce „zbóż”. Jako jedne z niewielu źródeł białka roślinnego, dostarczają nam komplet aminokwasów egzogennych (musimy dostarczać je z pożywienia). Bije na głowę również inne rośliny swoją zawartością żelaza.
Dla nowicjuszy na przełamanie lodów, mam słodką propozycję pod postacią amarantusianki. Mam nadzieję, że to będzie pozytywne pierwsze wrażenie i wprowadzicie go na stałe do swojego menu.
Amarantusianka z chia i pieczonymi truskawkami
(1 porcja)
50g nasion amarantusa
1/2 szklanki mleka roślinnego (np kokosowego, owsianego)
1/2 szklanki wody
1 łyżka wody z kwiatów pomarańczy
1 laska trawy cytrynowej
1 łyżka syropu klonowego
1 banan
1 łyżka chia
1/2 łyżki soku z limonki
2 łyżki śmietanki kokosowej lub gęstego jogurtu roślinnego
szczypta soli
150g truskawek
1 łyżka ksylitolu
Amarantus zalewam wodą i zostawiam na całą noc.
Truskawki przekładam do mniejszego naczynia żaroodpornego, posypuję ksylitolem i piekę 190′ ok 15-20min.Namoczony szarłat płuczę na drobnym sitku. Do garnuszka dodaję przepłukane ziarenka, wodę, mleko, wodę z kwiatów pomarańczy, rozgniecioną w najgrubszym miejscu trawę cytrynową (ja to robię poprzez uderzanie w nią tępą stroną dużego noża), syrop klonowy i szczyptę soli. Doprowadzam do wrzenia, gotuję na małym ogniu ok 25min (u mnie najpierw 5 min bez przykrycia, a później z pokrywką), co jakiś czas mieszam. Po 10 min dorzucam pokrojonego na mniejsze kawałki banana. Po tym czasie dodaję chia i gotuję jeszcze 2 min. Zdejmuję z ognia, wyrzucam trawę cytrynową. Banana możemy albo lekko rozgnieść łyżką, albo zostawić w kawałkach. Na koniec dodaję sok z limonki i śmietankę kokosową. Mieszam, ale nie jakoś bardzo dokładnie.\
Gotową amarantusiankę podaję z pieczonymi truskawkami