Następny do kolekcji roślinny pasztecik. Tym razem już trochę w wielkanocnym klimacie. Uwielbiam pastę „bezjajeczną” z ciecierzycy i tym razem zamieniłam ją w pasztet o niezwykle kremowej konsystencji.
Dodatkowo dołożyłam tofu (dodatkowa porcja białka). W mojej wersji jest pół na pół naturalne i wędzone. Cała kostka wędzonego to byłoby według mnie już zbyt wiele i za mocno zdominowałoby to smak całego pasztetu. Jeżeli nie chcecie się bawić w pół na pół to chyba lepiej wybrać kostkę naturalnego (i np. 1/3 łyżeczki wędzonej papryki), będzie delikatniejszy, ale równie pyszny.
A dodatkową aksamitność uzyskałam dzięki temu, że ugotowaną ciecierzycę obrałam ze skórek, ale jak wam się nie chce to pomińcie ten krok.
Kremowy pasztet „bezjajeczny”
keksówka 17x10cm
250g ugotowanej ciecierzycy (u mnie obranej z łupinek)
1 pęczek zielonej cebulki (bulwy + szczypior)
2 ząbki czosnku
100g tofu naturalnego
100g tofu wędzonego
1 łyżka płatków drożdżowych
1/2-1 łyżeczka czarnej soli Kala Namak
1 łyżeczka octu jabłkowego
2 łyżeczki musztardy
1 łyżeczka syropu klonowego
1 łyżeczka sosu sojowego
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżki oleju rzepakowego
po 1/2 łyżeczki suszonej cebulki + suszonego czosnku
pieprz
Na patelni z odrobiną oleju szklimy pokrojone cebulki (szczypior odkładamy na później). Dodajemy posiekany czosnek i jeszcze chwilę smażymy.
Wszystkie składniki oprócz szczypiorku umieszczamy w misce i blendujemy na jak najgładszą masę.
Próbujemy i doprawiamy ewentualnie czarną solą/pieprzem/octem. Z czarną solą ostrożnie, bo jest bardzo słona.
Do masy dodajemy pokrojony szczypiorek ( u mnie mniejsza garść), mieszamy.
Przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy 185′ ok 50-60min. Jak zbyt mocno się przypieka to nakrywamy.
Studzimy i chłodzimy w lodówce min. całą noc, a najlepiej smakuje po dwóch dniach
Fajnie smakuje ze świeżym szczypiorkiem lub młodą cebulką i kleksem kwaśnej śmietany