Świeże zioła. Moja kuchnia bez nich nie istnieje.
Codziennie je wykorzystuje, kocham, kocham, kocham.. Marze o własnym ogromnym ziołowniku, albo sporym połacie pola z niekończącą się ilością ziół i jadalnych chwastów Trochę jak Dyzio Marzyciel, tylko on marzył o lodach ja o chwastach
Moja dzisiejsza wersja Tabbouleh zamiast kaszy zawiera kalafiorowy ryż, ale jak macie chęć na coś bardziej konkretnego i potraktować to np jako lekki obiad, to można zamiast ryżu dodać kaszy jaglanej/gryczanej/komosy albo jak w oryginale kaszy bulgur.
Ja mojego kalafiora zostawiłam w wersji raw (surowej), ale jak ktoś woli to można go chwilkę poddusić lub podpiec w piekarniku.
Sałatka a’la Tabbouleh
1/3 średniego kalafiora (posiekanego lub rozdrobnionego w malakserze do konsystencji ryżu)
1/2 ogórka w szklarniowego
pomidor bez gniazd nasiennych
1/2 średniej czerwonej cebuli
1/2 małej kalarepki
2 duże połówki suszonych pomidorów
pęczek mięty
pęczek natki pietruszki
garść winogron (obojętnie jaki kolor, ważne żeby były słodkawe, u mnie akurat czarne bezpestkowe)
garść prażonych orzechów laskowych
skórka z 1/2 cytryny
Warzywa kroimy w drobniutką kosteczkę, zioła siekamy drobno, winogrona i orzechy również siekamy. Wszystko razem mieszamy, dodajemy dressing i ponownie mieszamy. Doprawiamy solą/pieprzem/cytryną.
Dressing:
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżki oliwy/oleju (u mnie akurat 1 łyżka konopnego+1łyżka z orzechów laskowych)
1/2 łyżeczki mielonego kuminu
1 roztarty ze szczyptą soli ząbek czosnku
1/2 łyżki syropu klonowego
sól, pieprz do smaku
Wszystko razem roztrzepujemy i dodajemy do sałatki.