W mojej szafce stoi kilogramowa torebka z ekologiczną soją. Kupiłam ją z zamysłem, że będę robić domowy tempeh, ale jakoś nie mogę się do tego zebrać.
Troszkę podebrałam z paczki, ugotowałam i postanowiłam wykorzystać ją do pasztetu. Ostatnio mam chęć na takie o bardziej kremowej konsystencji, ale aby jednak od czasu do czasu coś tam trafiło na ząb, to na koniec dodałam kilka pokrojonych suszonych pomidorów.
Piekłam w formie małych prostokątnych sztabek, ale można upiec w normalnej foremce lub np. odpowiednim słoiku.
Sojowe sztabki z pieczarkami
(ilość : 5 sztabek (2,5×2,5×7,5cm))
1 cebula
4 ząbki czosnku (roztarte na pastę ze szczyptą soli)
250g pieczarek
150g ugotowanej soi
mała garstka żurawiny (lub rodzynek)
2 listki laurowe
1 łyżeczka nasion kozieradki (roztartych w moździerzu)
1 łyżeczka nasion gorczycy
3 kulki ziela angielskiego (roztartego w moździerzu)
1/3 łyżeczki ostrej papryki
2 łyżki nasion słonecznika (można podprażyć)
2 łyżki płatków drożdżowych
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka sosu sojowego
1 łyżeczka miso shiro (opcjonalnie)
1/2 łyżki świeżego posiekanego lubczyku
1 łyżka świeżej posiekanej natki pietruszki
3-4 sztuki suszonych pomidorów, pokrojonych
sól, pieprz
olej do smażenia
Na oleju szklimy posiekaną cebulę. Dodajemy połowę czosnku, pokrojone na mniejsze kawałki pieczarki, żurawinę, listki laurowe, kozieradkę, gorczycę i ziele angielskie. Smażymy tak długo aż odparujemy wodę z pieczarek. Listki wyrzucamy.
Wszystkie składniki poza suszonymi pomidorami i świeżymi ziołami blendujemy na gładką masę doprawiając solą i pieprzem. Dodajemy zioła (można jeszcze odrobinkę, jednym kliknięciem zblendować), dorzucamy pomidory i mieszamy. Masę przekładamy do foremki (u mnie silikonowa w kształcie sztabek) i pieczemy 185′ ok 20-25min. Studzimy i przekładamy do lodówki na min całą noc. Dla mnie najlepszy na drugi-trzeci dzień