Pasta bezrybna, bardzo popularna i znana wśród wegan. Wiele różnych wariantów i kombinacji. Bardzo ją lubię i regularnie ją sobie serwuje. Prażone arkusze nori (te do sushi) uwielbiam tak bardzo, że najczęściej zjadam je same, od tak. Składam w mniejszy kwadracik i całość wkładam do buzi Lubię je tez dodawać do domowego gomasio, super podkręcają smak. Ja moje gomasio robię z czarnego sezamu, siemienia lnianego i z minimalną ilością soli, kiedyś podeślę Wam przepis
Do mojej przekąski użyłam małych, słodkich, bezpestkowych papryczek (kupione w Lidlu).
Papryczki faszerowane „bezrybną” pastą
1 kostka wędzonego tofu
1/2 średniego upieczonego bakłażana
1 mała biała cebula
2 średnie ogórki kiszone
ćwiartka średniego jabłka
1/2 łyżeczki czarnej soli Kala Namak
1 łyżeczka sosu sojowego
1 łyżeczka musztardy
1 łyżeczka octu jabłkowego
2 arkusze nori
świeżo mielony czarny pieprz
małe czerwone bezpestkowe papryczki
Tofu odcisnęłam z wody i rozkruszyłam w dłoniach. Bakłażana drobno posiekałam (można ze skórką lub jak ktoś woli to ją usuwa). Cebulę, ogórki i jabłko pokroiłam w drobną kosteczkę. Nori rozkruszyłam/ podarłam na małe kawałeczki. Wszystko razem wymieszałam. Próbujemy, doprawiamy i odkładamy do przegryzienia na kilka godzin.
Papryki lekko upiekłam w piekarniku pod grillem. Nafaszerowałam moją pastą i potem delikatnie ściągnęłam z nich skórkę, tyle ile się dało. Ja nie piekłam ich zbyt długo, tylko do „nadmuchania” się skórki i gdzie nie gdzie lekkiego przypieczenia, dzięki czemu po jej zdjęciu nie rozpadły się i zachowały swój kształt. Łatwiej jest je właśnie najpierw nafaszerować, a później próbować usuwać skórkę.