Mówiąc chmiel, prawie każdemu nasuwa się jedno skojarzenie: piwo. Nie znam się na jego produkcji i nie wiem czy wykorzystuje się przy niej tylko szyszki, ale wiem, że pędy chmielu są przepyszne. 

W smaku troszkę podobne do szparagów. Małe, białe pędy które wykopuje się spod ziemi już w marcu, są ogromnym przysmakiem np. we Francji gdzie trzeba płacić za nie kosmiczną cenę!
Ja proponuję Wam zielone, które zdecydowanie łatwiej się zbiera.
Moje znalazłam przy płocie na tyłach ogrodu. Podobno strasznie się rozrastają i ciężko je później „wytępić”. Tego nie wiem, moje nie mają szansy na rozrost, bo regularnie je zjadam. 

Pędy chmielu w lekkim sosie.
Pęczek młodych pędów chmielu
3 ząbki czosnku
1 łyżka oleju rzepakowego
Chlust białego wina (ok 30ml)
Orzeszki piniowe do podania (można podprażyć)
Sos:
150ml mleka sojowego
50ml mleka kokosowego
½ łyżeczki soli Kala Namak
1 płaska łyżeczka suszonego czosnku
2 łyżeczki płatków drożdżowych
1 łyżeczka musztardy dijon
1 czubata łyżeczka mąki z ciecierzycy/ryżowej/kukurydzianej
2 łyżki soku cytryny
Skórka z ½ cytryny
1 łyżeczka białej pasty miso shiro (opcjonalnie)
Pieprz (opcjonalnie)
Wszystkie składniki sosu oprócz skórki z cytryny przekładamy do rondelka i blendujemy. Podgrzewamy i gotujemy, aż sos odpowiednio zgęstnieje.
Dokładamy startą skórkę, mieszamy i doprawiamy ewentualnie solą i pieprzem.
Na większą patelnię dodajemy olej i posiekany czosnek. Rozgrzewamy i chwilkę podsmażamy, aż czosnek puści aromat i straci swoją surowiznę (ok 1 minuty). Podlewamy białym winem i chwilę odparowujemy alkohol. Dokładamy umyte pędy, posypujemy szczyptą soli i podlewamy odrobinką wody. Nakrywamy przykrywką i dusimy. Czas zależy jak grube mamy łodyżki, ok 5-10min. Jak bardzo młodziutkie i delikatne to nawet krócej.
Gotowe podajemy z sosem, orzeszkami i ewentualnie świeżo mielonym pieprzem.


