Kiedyś na każdym wyjeździe w góry, kwaśnica to był mój codzienny Must Have. Uwielbiam kiszonki i zakwaszane zupy, od dziecka je lubiłam. Lubiłam też kwaśnicę za to, że była fajna do pochlipania, nie było w niej aż tyle towaru, że łyżka stała. Dlatego zawsze wygrywała u mnie nad kapuśniakiem. Uwielbiałam właśnie jak miała tylko kapustę, przyprawy, troszkę ziemniaków, a dodatek jakiegoś wędzonego żeberka oddawałam innym 🙂 To właśnie tą kwaśną wodę lubię najbardziej i to koniecznie w wersji mocno gorącej.
Prosta kwaśnica
ok 4 porcje
1 cebula
4 ząbki czosnku
2 średnie ziemniaki
400g dobrej kiszonej kapusty
3 średnie suszone grzyby
3 wędzone śliwki, opcjonalnie
ok 150g wędzonego tofu (ja uwielbiam od DYM.warszawa)
3 liście laurowe
5 kulek ziela angielskiego
1 łyżeczka kminku (z lekką górką)
3 łyżeczki majeranku
1 łyżka syropu klonowego
kieliszek żubrówki, opcjonalnie
ok 1300ml bulionu
200-300ml wody z kiszonej kapusty
2 łyżki oleju do smażenia
sól, świeżo mielony pieprz
Ziemniaki obieram i kroję w większą kostkę, a czosnek siekam. Na patelni lub bezpośrednio w dobrym garnku z grubym dnem, rozgrzewam 1 łyżkę oleju i dodaję cebulę, ziemniaki, grzyby (w całości), śliwki, liście laurowe, ziele angielskie oraz kminek. Podsmażam na mniejszym ogniu, można pod przykryciem, aż zmiękną ale wciąż pozostaną jędrne, takie al-dente.
Dodaję kolejną łyżkę oleju, kapustę (ja nie płuczę), pokruszone na kawałki tofu, 2 łyżeczki majeranku, syrop klonowy oraz połowę posiekanego czosnku. Podsmażam na średnim ogniu ok 6-7 min. Mieszam tylko co jakiś czas, pozwalam się kapuście w paru miejscach przyrumienić (jednak uważam by nie przypalić).
Opcjonalnie podlewam żubrówką, która zbierze wszystko z patelni i redukuję jej nadmiar (można to zrobić również bulionem). Całość przekładam do garnka, zalewam bulionem i gotuję na mniejszym ogniu, aż kapusta zmięknie (ja gotowałam ok 15min, ale można dłużej). Dolewam sok z kiszonej kapusty, dorzucam ostatnią łyżeczkę majeranku oraz pozostałą połowę czosnku. Zagotowuję, doprawiam solą i świeżo mielonym pieprzem.
Zupę zjadam gorącą z dobrym chlebem na zakwasie (fajnie tez smakuje z ugotowanym pełnym ziarnem orkiszu). Warto przygotować ją wcześniej, bo z każdym dniem zyskuje jeszcze bardziej na smaku.