Zielona pasta, dodatek do chleba, placuszków, farsz naleśników, a nawet można wysmarować nią liść sałaty rzymskiej czy też kapusty pekińskiej. Na bazie jarmużu, cukinii i pora. U mnie z dodatkiem indyjskiej Asafetydy (dość śmierdząca przyprawa o cebulowo-czosnkowym posmaku ;), ale bardzo zdrowa i wspomagająca trawienie). Jeżeli jej nie macie to w zamian można dorzucić do pasty dodatkowo 2 posiekane ząbki czosnku i małą szalotkę. Dla urozmaicenia dodałam również odrobinę wody różanej (świetnie sprawdza się nie tylko w deserach), ale spokojnie można pominąć. Początkowo chciałam dodać jeszcze małą garść rodzynek, ale jakoś wyleciało mi to z głowy. Dopiero jak już wszystko zjadłam zorientowałam się, że spokojnie czekały w miseczce na blacie, kompletnie zapomniane 🙂
Gdzie jeszcze można wykorzystać jarmuż? Np. w tym pysznym i delikatnym gulaszu z dodatkiem dyni.
Zielona pasta z jarmużem
ok 4 porcje
1 por (biała i jasnozielona część)
1 średnia cukinia
2 garście jarmużu bez twardych łodyg (lub szpinaku)
1 łyżka rodzynek
1 łyżeczka suszonego tymianku
1/2 łyżeczki mielonego kuminu
1/5 łyżeczki asafetydy (lub 2 ząbki czosnku)
1 łyżka wody różanej (opcjonalnie)
1 łyżka nasion słonecznika (można wcześniej podprażyć)
1 łyżka soku z cytryny
skórka z 1/2 cytryny
sól, pieprz
olej do podsmażenia
1 łyżka delikatnej oliwy lub oleju sezamowego, lnianego na koniec
Do podania: pieczywo na zakwasie, jakieś chrupkie chlebki, ciecierzyca.
Por kroję w półtalarki, cukinie ścieram na dużych oczkach tarki, a jarmuż z grubsza siekam.
Na oleju podsmażam pora do zeszklenia. Dodaję cukinię, jarmuż, rodzynki, tymianek, kumin, asafetyde, sporą szczyptę soli, następnie podlewam odrobiną wody i duszę pod przykryciem tak długo aż warzywa zmiękną, czyli ok 5-7 min. Na koniec dodaję wodę różaną. Jak mam nadmiar płynów to redukuję bez pokrywki.
Dodaję sok i skórkę z cytryny oraz nasiona słonecznika. Blenduję miejscami, dosłownie kilkoma pulsacyjnymi ruchami (nie robię całkiem pasty, aczkolwiek zostawiam kawałki). Chodzi mi o ty, by wszystko się trochę połączyło, a słonecznik rozdrobnił. Doprawiam solą i ewentualnie pieprzem.
Jak pasta przestygnie dodaję olej i mieszam.
Ja zjadłam z dodatkiem ciecierzycy (równie dobrze można i ją trochę „wgnieść” w naszą pastę 😉 ).