Grzybowy dal (dhal), z czarnej soczewicy Beluga. Ten, w przeciwieństwie do tego robionego z czerwonej, nie jest aż tak gęsty i „papkowaty”, bo ta odmiana nie rozgotowuje się tak łatwo jak odmiany bezłuskowe. Oczywiście tamten nie jest zły, uwielbiam go właśnie za tę gęstość uzyskaną przez częściowe rozgotowanie ziaren. Jednak tym razem podrzucam wersję na dal z dodatkiem grzybów, borowików i boczniaków, oraz kiszonej cytryny. Jest pyszny, sycący i rozgrzewający. Podany koniecznie z dużą ilością jogurtu i świeżych ziół. Soczewicę namaczamy przez noc, dzięki czemu jest lżej strawna i szybciej się gotuje. Po odsączeniu zostawiłam ją jeszcze na 24h, przez co rozpoczęła tez proces kiełkowania. Nie jest to konieczne, ale zachęcam.
Gdzie jeszcze dorzucić czarną soczewicę? Np. do sałatki z buraczkami, lub zupy krem z fenkułu i gruszki.
Grzybowy dal z czarnej soczewicy
3 porcje
100g czarnej soczewicy Beluga
15g suszonych borowików, ok 3-4 średnie sztuki
250g boczniaków
1 duża szalotka
2 ząbki czosnku
1 łyżka sosu sojowego
25g musztardy, u mnie miks Dijon + ziarnistej
1 łyżeczka syropu klonowego
1 łyżeczka nasion kolendry
1/2 łyżeczki nasion kuminu
1 płaska łyżeczka liści suszonej kozieradki, opcjonalnie
1 łyżka jagód goji, lub rodzynek albo 3 suszone, pokrojone morele
1/2 mniejszej kiszonej cytryny*
1 łyżka zalewy z kiszonych cytryn*
3/4 szklanki wody
100ml mleka kokosowego
1 czubata łyżeczka masła z nerkowców, opcjonalnie
olej do smażenia
sól, czarny pieprz
Do podania: jogurt (u mnie sojowy), większa ilość mleczka kokosowego, świeże zioła (natka, szczypior, kolendra, koperek), kiszone rzodkiewki, ulubione pieczywo lub jakieś chlebki np. naan albo podpłomyki.
Soczewicę płuczę, zalewam wodą i odstawiam na całą noc. Następnego dnia, dokładnie płuczę i albo odstawiam na kolejne 24h (po 12h ponownie płuczę), albo biorę się za przygotowanie dal’u.
Borowiki zalewam wrzątkiem i zostawiam pod przykryciem na 30min (równie dobrze można namoczyć je przez noc). Nasiona kolendry i kuminu podprażam chwilkę na suchej patelni, a następnie lekko rozcieram w moździerzu (nie całkiem na pył). Szalotkę, borowiki, boczniaki, czosnek i kiszoną cytrynę (skórka + miąższ bez pestek) siekam.
Na patelni rozgrzewam 1 łyżkę oleju, dodaję posiekane szalotkę, borowiki i szczyptę soli. Podsmażam na mniejszym ogniu około 3-4minuty. Następnie dorzucam boczniaki z czosnkiem oraz wymieszane ze sobą: sos sojowy, syrop i musztardę. Od razu dodaję również roztarte nasiona kolendry i kuminu, jak również roztarte w palcach liście suszonej kozieradki. Podsmażam na średnim ogniu, aż grzyby puszczą sok i się lekko zredukują, około 3-4 minuty. Teraz dorzucam soczewicę, jagody goji, a następnie wszystko podlewam wodą i mleczkiem kokosowym. Gotuję na mniejszym ogniu, tak długo aż soczewica zmięknie, ale nie będzie się rozpadać. Ja lubię taką „na ząb”, trwa to około 10min. W miedzy czasie wchłonie ona większość płynów.
Na koniec dodaję łyżkę zalewy z kiszonych cytryn, masło z nerkowców (opcjonalnie, ale nada ona dodatkowej kremowości) i doprawiam świeżo mielonym czarnym pieprzem. Próbuję i ewentualnie doprawiam jeszcze solą. Jak wolę rzadszy dal to można dolać więcej mleczka kokosowego.
Całość podaję z dużą ilością jogurtu i świeżymi ziołami. Świetnie pasują chlebki naan, ale oczywiście każde ulubione pieczywo będzie pasować, jak również ryż, komosa albo kasza jaglana.
Fanatycy kiszonej cytryny (tacy jak ja 🙂 ) dorzucają dodatkowe jej plasterki 🙂