Zielona zupa, na bazie ziół, sałat i liści. Kremowości nadaje ugotowana biała fasolą, którą można tez zastąpić np. ugotowanym ziemniakiem. Wykorzystałam to wszelką zieleninę jaką akurat miałam w lodówce, więc jest to też fajny sposób na przetworzenie jakiś resztek sałat, które straciły jędrność i kiepsko prezentowałyby się w sałatce. Zielona zupa, jest dość delikatna sama w sobie więc koniecznie trzeba ją podać z jakimś intensywniejszym dodatkiem. Proponuję boskie podsmażane kiszone rzodkiewki z chili.
Jeżeli lubisz zielone klimaty to wypróbuj również zieloną pastę z jarmużem lub grillowaną ziołową sałatę.
Zielona zupa z liści
3-4 porcje
pęczek dymki, 3 cebulki + szczypior
1 biała cebula
3 ząbki czosnku
mały kawałek chili, u mnie wielkości 1/3 kciuka
pęczek natki pietruszki, około 30g
pęczek koperku, około 30g
250g zielonych liści (szpinak, jarmuż, roszponka, sałata masłowa)*
1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
po 1/2 łyżeczki nasion: kuminu, kozieradki i czarnej gorczycy
1 łyżeczka kaparów lub jasnej pasty miso, albo to i to
500ml bulionu lub wody
łyżka sosu sojowego
250g ugotowanej białej fasoli
2 łyżki soku z cytryny
sól
2 łyżki oliwy
Rzodkiewki:
ok 1/2 słoika kiszonych rzodkiewek, wielkości 500ml, lub kiszonego bobu
kawałek chili, wielkości 1/3 kciuka
łyżka czarnego sezamu, lub białego
łyżeczka kaparów
1/4 łyżeczki mielonej kurkumy
2 łyżki oliwy
*jak wykorzystuję jarmuż to posiekane, grube i twarde łodygi dodajmy razem z cebulką
Wszystkie cebule kroję w kostkę, czosnek w plasterki, a chili w paseczki ( u mnie bez pestek, bo nie lubię aż przesadnie ostrego). Szczypior i zioła (razem z łodyżkami) również siekam. Kumin, kozieradkę i gorczycę rozcieram trochę w moździerzu, ale nie całkiem na proszek.
W garnku rozgrzewam oliwę i następnie dodaję pokrojone cebule oraz większą szczyptę soli. Całość podsmażam na małym ogniu około 10 min, tak długo aż cebula będzie bardzo miękka. Co chwila mieszam i uważam, aby nie przypiec, a po około 2 minutach duszę już pod przykryciem.
Po tym czasie dorzucam czosnek, posiekane zioła (łodygi + trochę liście, najdelikatniejsze listki, czyli około 1/4 od góry, odkładam), przyprawy oraz kapary i podduszam jeszcze 4-5 minut. Jeżeli robi się zbyt sucho to można podlać odrobiną wody. Następnie dodaję posiekaną z grubsza resztę zieleniny i ponownie podsmażam około 3 minuty. Po tym czasie dolewam bulion lub wodę, sos sojowy, doprowadzam do wrzenia i podgrzewam jeszcze 2-3 minuty, wyłączam. Na koniec dodaję odłożoną resztę ziół.
Około 1/3 zupy odlewam i razem z fasolą blenduje na gładko (kilka fasolek można tez zostawić w całości). Przelewam z powrotem do garnka, dodaję sok z cytryny, pastę miso i opcjonalnie jeszcze odrobinkę, w jednym miejscu blenduję. Ale dosłownie jedno „bziknięcie” by składniki się połączyły, ale nie robimy kremu. Doprawiam wedle gustu solą, chili, sokiem z cytryny.
W między czasie gotowania zupy przygotowuję rzodkiewki.
Rzodkiewki kroję na połówki, a większe na ćwiartki, natomiast chili w paseczki. Na patelni rozgrzewam oliwę i dorzucam pokrojone kiszonki, chili oraz kurkumę. Podsmażam na większym ogniu z każdej strony, tak długo aż się ładnie przyrumienią, w sumie około 3 minuty (nie mieszam zbyt często). Pod koniec dorzucam posiekane z grubsza kapary i sezam
Gorącą, zieloną zupę podaję z podsmażonymi rzodkiewkami dodatkowo skropioną oliwą.