Rozgrzewającą zupa z młodą pokrzywą. Akurat jest jeden z moich ulubionych momentów, gdy wszystkie dzikie roślinki odradzają się na nowo. Wreszcie bez problemu można pozrywać „jadalnych chwastów”, pysznie się najeść, wzmocnić organizm, a do tego to wszystko jest za darmo. Wystarczy tylko wyjść na trawnik, pobliską łąkę, kawałek lasu, a później rwać, rwać i jeszcze raz rwać. Wykorzystujemy teraz jak najwięcej pokrzywy (ale świetny jest też np. podagrycznik, kurdybanek, swojski mniszek, dziki szczypiorek..), póki listki są młode i pełne mocy.
Oczywiście zbieramy ją jak najdalej od ulic i zanieczyszczeń, później dokładnie myjemy i wrzucamy do gorącej zupy. Reszta składników to akurat lodówkowe „resztki”, a finalnie wyszło pysznie, rozgrzewająco i całkiem sycąco. Użyłam upieczonej wcześniej papryki, jednak jeśli nie chce wam się akurat jej piec (polecam to zawsze robić przy okazji pieczenia czegoś innego), to można na początku gotowania dodać świeżą, pokrojoną w kosteczkę. Natomiast jeżeli nie masz żadnej papryki to po prostu ją pomiń i zamiast niej dorzuć małą garstkę rodzynek.
Z pokrzywy można również zrobić sobie czipsy , albo wykorzystać ją w równie pysznej zupie w towarzystwie innych „jadalnych chwastów” jak w owsianym krupniczku z bobem.
Rozgrzewająca zupa z pokrzywą
3-4 porcje
duża szalotka albo np. biała cebula, pokrojona w kosteczkę
łyżeczka posiekanego świeżego imbiru
1 marchewka, pokrojona w półtalarki albo ćwiartki talarków
3 liście laurowe
1 łyżeczka nasion kuminu
1/2 łyżeczki nasion kminku
3 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
250g boczniaków, pokrojone w dużą kostkę
1 pełna łyżka przecieru pomidorowego
łyżeczka syropu klonowego
2 łyżki sosu sojowego
60g komosy ryżowej (u mnie pół na pół pomieszanej z amarantusem) lub innej np. jaglanej, albo nawet ryżu
1 litr wrzącej wody lub bulionu
ćwiartka kiszonej cytryny, posiekana lub skórka z 1 cytryny
1 pieczona papryka, pokrojona w kawałki *
2 duże garści młodych listków pokrzywy (bez głównych łodyg)*
1 łyżka octu sherry lub jabłkowego
świeżo starta gałka muszkatołowa, ok 1/3 łyżeczki
olej do podsmażenia
sól, czarny pieprz
Opcjonalnie: mała garstka nerkowców lub słonecznika albo 1/2 szklanki mleka owsianego
Do podania: olej lniany
*patrz wstęp
W garnku rozgrzewam 2 łyżki oleju lub oliwy, dodaję pierwsze 6 składników i dużą szczyptę soli. Wszystko podsmażam na średnim ogniu przez ok 5 min i pamiętam by co jakiś czas zamieszać. Następnie dokładam czosnek, podsmażam jeszcze minutę, odrobinkę zwiększam moc palnika i wrzucam boczniaki oraz przecier. Teraz podsmażam aż większość wody z grzybów odparuje, a boczniaki i przecier delikatnie się miejscami przyrumienią.
Następnie wlewam sos sojowy, syrop klonowy, dokładnie wypłukaną na sitku kaszę i przesmażam jeszcze minutkę. Całość zalewam gorącą wodą i gotuję pod przykryciem, ale już na malutkim ogniu przez ok 25 min.
Gdy kasza już wyraźnie zmięknie dorzucam kiszoną cytrynę, pieczoną paprykę, liście pokrzywy, ocet oraz gałkę muszkatołową i chwilę „parzę”, czyli tak podgrzewam i trzymam na granicy gotowania około 1-2 minuty. Doprawiam odpowiednio solą, pieprzem, ewentualnie większą ilością syropu klonowego, octu lub soku z cytryny. W przypadku gdy zupa jest zbyt gęsta dolewam odrobinę wody.
Jeżeli chcesz wersję bardziej kremową i sycącą to odlej około 3/4 szklanki zupy (trochę gęstego, trochę rzadkiego). Następnie dorzuć do tego garstkę nerkowców/słonecznika albo w lżejszej wersji mleko owsiane i całość zmiksuj na gładko. Dalej z powrotem wlej do garnka z zupą i wymieszaj.
Gorącą zupę zjadamy skropioną odrobiną oleju lnianego.
Spokojnie można ją odgrzewać (nabiera jeszcze więcej smaku), tylko pamiętajmy, że za sprawą kaszy na pewno odrobinę zgęstnieje.
