Pesto z botwiny

Pesto z botwiny, czyli z młodych liści buraka. Botwina to nasz niedoceniany superfood (tak samo jak pokrzywa 😉 ), warto ją wykorzystywać i zjadać nie tylko w botwince. Można z niej robić sałatki, podsmażać jak szpinak, a większe liście faszerować niczym gołąbki. Tym razem spory pęk, młodziutkich i soczystych listków został przerobiony na pesto. Podprażone orzechy oraz kapary dają dużo umami, a maleńki kawałek rabarbaru delikatnie przełamuje całość. Dodatkowo dorzuciłam jeszcze ukochaną natkę pietruszki, zarówno dla koloru jak i smaku.

Jeżeli uwielbiasz wszelkie pesto tak samo jak ja to wypróbuj też makaron z pesto z buraka albo sałatkę z fasolki, malin i pesto z natki pietruszki.


Pesto z botwiny


200g liści botwiny
mały pęczek listków natki pietruszki
35g orzechów włoskich, podprażonych (najlepiej w piekarniku)
1 łyżka odsączonych kaparów
mały ząbek czosnku, roztarty
skórka z 1/2 cytryny
maleńki kawałek rabarbaru ok.15g lub 1 łyżka soku z cytryny
4 łyżki oliwy lub oleju rzepakowego/z lnianki/innego ulubionego i najlepiej tłoczonego na zimno
szczypta płatków chili
sól
woda do rozcieńczenia, opcjonalnie


Około 3/4 liści botwiny wrzucam na 10-20 sekund do wrzącej wody, a następnie odlewam na sitku i od razu hartuję w lodowatej wodzie. Równie dobrze można zalać liście zagotowaną wodą z czajnika i tak samo je zblanszować. Dokładnie odciskam z nadmiaru wody.

Zblanszowane i surowe liście botwiny oraz natki pietruszki z grubsza siekam, a następnie wszystkie składniki przekładam do malaksera lub kubeczka. Całość blenduję, aż uzyskam ulubioną konsystencję, ja np. lubię jak są wyczuwalne kawałki, ale można również blendować na gładko. Odpowiednio doprawiam solą, ale z tym ostrożnie bo kapary są już słone (chociaż finalnie pesto powinno być dość słone). Dodatkowo rozcieńczam odrobiną wody, bo staram się nie szaleć, aż tak z ilością oliwy, ale jeżeli komuś to nie przeszkadza to można to zrobić dodatkowym chlustem.

Przekładam do słoiczka i przechowuję w lodówce. Smaruję nim np. kanapki, chrupkie chlebki albo placuszki, mieszam z makaronem (wtedy lepsze będzie bardziej gładko zmiksowane), marynuję w nim np, tofu albo dodaję do dressingu i polewam sałatkę.

Dodaj komentarz

Kremowy tofurnik bez pieczenia

Kremowy tofurnik, bez pieczenia i szybciutki do zrobienia. Najprostszy spód z ciasteczek z dodatkiem kakao i tymianku. Bardzo przyjemny do zrobienia, a jeszcze przyjemniejszy podczas

Read More »

Czekoladowe ciasteczka imbirowe

Przyszła chęć na jakieś ciasteczka do wykrawania. Olej kokosowy się skończył, margaryna wyszła, więc wykorzystałam gorzką czekoladę, której zapas mam zawsze w kuchennej szufladzie. Ciasto

Read More »

Jasny gulasz kalafiorowo-dyniowy

Delikatny, jasny gulasz trochę w jesiennym stylu Doprawiony moimi ukochanymi przyprawami: kolendrą i kuminem. Uwielbiam je tak bardzo, że czasem zdarza mi się zjadać je same, ot tak

Read More »